caesia

napisała o Incepcja

Film zgłębiający tajniki ludzkiego umysłu i pracy snu. Genialnie zrealizowana historia w gwiazdorskiej obsadzie.

Jedyne co zgłębił to moje poczucie senności.

To akurat żaden argument, bo Ciebie nawet "Ojciec chrzestny" wprawił w senność. Można by wręcz zaryzykować tezę, że to w takim razie przemawia na korzyść "Incepcji" :P

Moje też. ;-) Mimo litrowej coli i popcornu.

Może to przez colę i popcorn, a nie pomimo ;) Mnie się bardzo podobało, taki mam plebejski gust.

Bez coli i popcornu nie trawię multikin. ;-) Taki to mam snobistyczny gust.

Ja byłem w kinotece i już wiem, że tam trzeba zabierać jeszcze sweter, a tak poza tym to chyba jest moda na nielubienie "Incepcji" i innych filmów mainstreamowych.

Ja zauważyłam modę na zachwycanie się Incepcją. Czekaj, czekaj, jaka jest jej średnia na Filmasterze? 8,0. Gdzie ta Twoja moda? ;-)

Oceny ocenami, ale jak ktoś powie coś o tym filmie to sama widzisz co się dzieje ;) Na każdy głos pochwalny odzywają się dwa, trzy niezadowolone.

Średnia z krótkich recenzji - 7,325, niezła, ale szału nie ma, czyli ci co dźwignęli ogólną średnią chwalą w milczeniu ;)

Proponuję dla odmiany spojrzeć na ranking wszech czasów IMDB albo filmwebu:)

http://www.imdb.com/chart/top
http://www.filmweb.pl/rankings/film/world

A Lista Schindlera jest na 7 i 14... daj spokój z takimi rankingami. :P Jest dużo lepszych filmów niż w pierwszych 20 obu rankingów!

@umbrin Toś umbrin rzeczywiście strzelił tymi rankingami jak kulą w płot. To nie są rankingi najlepszych filmów, tylko rankingi najlepszych hollywoodzkich filmów. A że Hollywood ma najwięcej kasy na promocję i kręci kino dla mas, to się ludzie zachwycają. O moim znienawidzonym filmie znienawidzonego reżysera, o którym wspomniała lamijka, nie będę nawet mówił, ale obecność na samej górze tych list przeciętnego filmu, jakim jest "Skazani na Shawshank" mówi o nich wszystko. To już "Incepcja" jest lepsza.

Tak czy siak widać, że amerykańskie kino najbardziej się podoba większości widzów.

Większości ludzi najbardziej podobają się też obrazy z zachodem słońca, jeleniem na rykowisku i gołymi babami. A jeśli chodzi o muzykę to płyty Lady Gaga. Co nie czyni z nich jeszcze wybitnych dzieł sztuki. Po prostu ludzie lubią oglądać i słuchać coś co już znają :P

w zasadzie to większość ludzi ma dostęp tylko i wyłącznie do amerykańskiego kina, a jak to mówią: na bezrybiu i rak ryba.

@Dramatiker: Ależ to nieprawda. Nawet w TV lecą nie tylko amerykańskie filmy. A DVD? Na DVD wydaje się różne ciekawe filmy. Nie mówiąc o internecie, któremu niech będą dzięki np. za Iplex czy OnetVOD. Ja nic nie mam przeciwko amerykańskiemu kinu, sama dużo go oglądam, ale to nieprawda, że dostęp jest tylko do niego. Dostęp jest do wielu innych opcji.

do darmowych studiow wyzszych tez jest latwy dostep, a mimo to duzo ludzi nie studiuje badz za to placi. mowie o tym, co widze w praktyce na filmwebie u znajomych lub o tym co ogladaja moi rodzice.

Doktorze, u kogoś kto niedawno kładł się Rejtanem w obronie "Ojca chrzestnego", taka pogarda dla kina amerykańskiego jest trochę zaskakująca :)

Ależ ja nie gardzę kinem amerykańskim! Skąd ten pomysł?! Bardzo wielu z moich ulubionych reżyserów jest Amerykanami, np. Lynch, Jarmusch, Allen czy Scorsese (stary dobry). I jest mnóstwo wybitnych filmów amerykańskich, powiedziałbym nawet że żadna kinematografia nie ma tylu wybitnych filmów co amerykańska. Ale istnieje też inna, czego po listach umbrina ciężko byłoby się domyślić :)

No i jest zasadnicza różnica między dobrym filmem, a dobrym filmem hollywoodzkim. Dawniej różnica ta nie była tak głęboka (bo powstawało sporo wyśmienitych filmów hollywoodzkich), ale niestety pogłębia się. Teraz już coraz trudniej o dobry film z Hollywood.

@ Esme - też się zastanawiam skąd ta ansa. Pamiętam, że nawet "Titanica" Doktor docenił za dobrą realizację :)

@lapsus: Docenienie dobrego warsztatu to jedno, a zachwyt to drugie. Całokształt Titanica oceniłem na 6, więc raczej nie plasuje się zbyt wysoko w moim prywatnym rankingu.

Ale "ansa" to piękne słowo. Dawno niesłyszane. :)

@ Doktorze - piękne jest to, że istnieją jeszcze ludzie doceniający piękno tych staromodnych wyrażeń, ludzie tacy jak Ty. A w ogóle to biedna Cesia :(
Rozumiem, że "Incepcja" jest żle zrealizowana i nie zasługuje nawet na to nędzne 6 punktów?
Generalnie gardzę głęboko takim kinem i nie mam z nim problemu, bo nie ogladam i się nie wypowiadam. Obejrzenie filmu Camerona kończy się u mnie drgawkami i muszę iść w tango, więc zrozumcie, że nie mogę inaczej, żeby się ostatecznie nie stoczyć. Ale co tu kombinować? Zamiast truć się colą i pop cornem albo dawać 6 za dobrą realizację wciskać należy opcję śmietnikową i po sprawie. A jak Umbrin chce sobie promować, doceniać i wypowiadać to niech se tam ogląda. Mnie to osobiście nie przeszkadza.

Nie no, Incepcja jest dużo lepsza. U mnie na 7 wręcz. To oczywiście kino czysto rozrywkowe, ale jest w tej rozrywce fajny pomysł i sporo oryginalności. Jest też niestety to co amerykańskie kino rozrywkowe lubi najbardziej: wybuchy, pościgi samochodowe i strzelaniny, przez co zachwycić się nie mogę, ale wyszedłem z kina względnie ukontentowany.

Ale zasadniczo jesteśmy lapsus po tej samej stronie. Ja też wolę kino, które jest o czymś, które mną wstrząsa i zmusza do myślenia. Rozrywki zupełnie nie odrzucam, ale rzadko oglądam takie kino na trzeźwo :)

PS A caesia niech się przyzwyczaja ;)

@Lapsus Za kinem tego gatunku prawdopodobnie za specjalnie nie przepadasz, ale dwie pierwsze części Obcego oceniłeś o dziwo wysoko, bo na 8. Myślę więc, że możesz bez obaw obejrzeć ten film i nie bez satysfakcji. Może jednak, po seansie będziesz zaskoczony, że tak nieoptymistycznie o nim myślałeś.
Mam wrażenie, że mylisz ten film z transformersopodobnymi wyrobami przesiąkniętymi popcornem i nastawiasz się na coś w tym stylu. Trudno też rozmawiać o filmie, którego się nie widziało.

Ja kiedyś oglądałem takie filmy w młodości i podobały mi się. Tylko są dwie sprawy, które wpłynęły na moje odbieranie hollywoodzkich produkcji. Pierwsza to Titanic, który wywarł taki wpływ, ze moje podejście się drastycznie zmieniło. Doszedłem do wniosku, że dalej nie sposób godzić się na obrazę dobrego smaku i brak szacunku dla widza, objawiający się traktowaniem go jak kretyna. Druga sprawa to rozwój. Waglewski mówił kiedyś o tym, że on jako muzyk się rozwija, szuka nowych form wyrazu, a jego słuchacze zatrzymali się w miejscu i żądają, żeby grał punkowo jak w latach 80-tych. To nieprawda, że "Old School Supreme", choć moi przyjaciele, świetni ludzie, tak właśnie uważają. Dla nich wszystko skończyło się na "Masters of Puppets" Metallici albo na Iron Maiden I tak samo oglądają "Predatora" albo "Terminatora" i Hansa Klosa i wciągają fantastykę obiema dziurkami od nosa i mówią, że nie ma nic innego, bo zatrzymali się gdzieś w roku 90-tym. Ja tam chcę wyskoczyc z pieluch i podążać w stronę nowych horyzontów, chociaż nieraz jeszcze zsikam się do łóżka. Nie uwazam, żeby współczesna fantastyka miała wiele do zaoferowania oprócz efektów specjalnych i historyjek o krasnoludkach i czarodziejach. Wszystko to są mózgojeby, którymi oczywiście można się raczyć, ale w tej samej cenie można się upić doskonałym winkiem, więc szkoda czasu. Poszukiwanie autentyzmu, własnego wyrazu, poszukiwanie w wielu osobnych prawdach jakiegoś wspólnego jądra oto moja droga i do tego zachęcam i jakoś o to staram się zawalczyc, forsować tę swoją wizję, bo wierzę, że tak należy i do takiego rozwojowego myślenia o kinie zachęcam. A dostęp jest. Projekt Nowe Horyzonty Edukacji Filmowej działą już w kilkudziesięciu polskich miastach i obejmuje kilkadziesiąt tysięcy uczniów. Chwała za to Pani Kamili Tomkiel i wszystkim, którzy przygotowują ten świetny projekt, bo jest to szansa wyjścia poza wizję widza jako konsumenta kultury pop. I uwierz mi, to działa. Moi uczniowie, którzy nie należą do tych zdobywających indeksy na dobrych czy nawet średnich uczelniach, świetnie rozumieja przekaz tak ciężkich obrazów jak "XXY" czy "Fanatyk". No i Roman Gutek, który w latach 90-tych, kiedy kiniarze nie chcieli puszczać "Wall Street" jako zbyt ambitnego repertuaru, rozpoczął swoją samotną krucjatę, wprowadzając na rynek swoją wizję autorskiego kina i wygrał. To są te alternatywy, które dostrzegam we współczesnym świecie, a których kiedyś nie miałem.
Wczoraj miałem kiepski dzień - najpierw, jak biegłem przez łąki, to potknąłem się o martwą nornicę, a potem jechałem na rowerze, wpadłem do zamaskowanej dziury, która jakby na mnie czekała i spieprzył mi się lofix.

czemu na filmajstrze nie ma "lubie to"?

@lapsus Można i tak. Poniekąd rozumiem. Chociaż rozumiem też ludzi, którzy kochają kino dla niego samego i chętnie oglądają wszystko, nie tylko to, co zagwarantuje im duchowy rozwój albo sprzyja intelektualnym poszukiwaniom. Jeśli kogoś zniesmacza fantastyka, może potraktować Incepcję jako wirtuozerski pokaz montażowej zręczności i czerpać z niej przyjemność na poziomie czysto formalnym. Widzę zresztą, że filmy Nolana, jeśli już je widziałeś, oceniasz dodatnio, więc nie ma co używać tego reżysera jako trampoliny do używania sobie na "takim kinie". Camerona nie bronię, bo po tym jak potraktował mój mózg w "Awatarze" nie podaję mu nawet nogi.

No pewnie :)

Oceny ocenami, ale jak ktoś powie coś o tym filmie to sama widzisz co się dzieje ;) Na każdy głos pochwalny odzywają się dwa, trzy niezadowolone.

Ja bym powiedział, że jest dokładnie odwrotnie. Na każdy głos niezadowolony umbrin przytacza jakieś linki, żeby przekonać, że jednak genialny ;)
Ja tam mam osobiście umiarkowaną opinię. Parafrazując Gombrowicza: pierwszorzędny film drugorzędny.

Hehehe. No jakoś trzeba nawracać ;)

@umbrin: Ale po co propagować kino, którego nie trzeba propagować, bo jak widać po listach samo się świetnie promuje? :>

Trzeba promować kino ciekawsze, bo jak widać po poście Dramatikera, ludzie mają 'problem', żeby do niego dotrzeć (zakładam, że o to chodziło jednak w tej 'dostępności'; ja inaczej ją definiuję - dostępność jest, ale nie ma potrzeby, żeby się z dostępną ofertą zapoznawać).

@lamijka: No cóż, to m.in. zadanie dla nas ;))

To dziwna dyskusja... ;-) ale ja w tym wątku widzę 3:2 za Incepcją (bo doktor skomentował tylko postawę Dramatikera, więc go nie liczę). Myślisz, że lepiej by było gdyby wszyscy byli zachwyceni? Ten film porównywano z Matrixem - miałam ogromne oczekiwania. Miała zrobić na mnie takie wrażenie jak Matrix w 99'. Miała być przełomem, miała mieć naddatek nad kinem popcornowym. Coś ekstra.. No i nie miała. To duże rozczarowanie, bo od lat czekam na jakiś przełomowy film SF i doczekać się nie mogę. Ten film poza fajnymi efektami wizualnymi nie ma w sobie nic oryginalnego. Jako kobieta zawiedziona jestem pewnie trochę nadkrytyczna. ;-)

Incepcję widziałem trzy razy i za każdym razem było świetnie. Genialny film.

Od siebie muszę dodać, że coś w tym jest, bo za pierwszym razem Incepcji dałem słabe 6, a za drugim już solidne 7 (miałem karnet do Multi i dużo wolnego czasu w wakacje).

Moda na nielubienie mainstreamowych filmów? Tacy Piraci podobali się wszystkim, bo pewnie każdy lubi dobrą rozrywkę. Tutaj Nolan, który pokazał wcześniej, że zdolnym reżyserem jest, zachowywał się jako dziecko w sklepie z zabawkami i pobawił się efektami, zapominając o całej reszcie. Film bez historii, tylko marketingowi zawdzięcza to, że tak szeroko funkcjonuje w świadomości ludu.

No ale teraz ludziom wmówić można wszystko, nawet to, że potrzebują ipoda.

@Dramatiker
O przepraszam. Zdefiniuj "wszystkich". Ja "Piratów" nie widziałem (żadnej części) i się nie przymierzam. Dla filmów o bieganiu i skakaniu nie jestem zasadniczo docelowym widzem.

haha turin na tofifeście wspominał o jakimś artykule, w którym dowodzono, że większość fabuły incepcji jest ściągnięta od... Kaczora Donalda. może ktoś ma link?